Nawigacja

Aktualności

Wyzwolenie KL Ravensbrück

30 kwietnia 1945 r., dzień po wyzwoleniu obozu koncentracyjnego w Dachau, oswobodzony przez żołnierzy Armii Czerwonej został również KL Ravensbrück, znany jako obóz kobiecy. Jednak części więźniarek udało się wydostać z piekła już kilka dni wcześniej w ramach jednej z największych akcji humanitarnych, prowadzonych jeszcze podczas wojny przez Szwedzki Czerwony Krzyż. Były wśród nich również Polki, wywiezione tzw. białymi autobusami do Szwecji. Ich zeznania, złożone w niedługim czasie po uwolnieniu, stanowią cenny materiał przedstawiający funkcjonowanie tego obozu koncentracyjnego.

„Najstraszniejsze wrażenie zrobiła na mnie piwnica dla zmarłych, gdzie były stosy gołych ciał. Zniekształcone, opuchnięte, nagie kobiety i niemowlęta leżały na ziemi, bez przykrycia, szczury obgryzały ciała. Poza tym wrażenie robił na nas wysoki płomień, wydobywający się z komina-krematorium, widziany podczas apelu rannego, kiedy stałyśmy zmarznięte i wpatrywałyśmy się w niego, modląc się o nasze znajome, które już odeszły”.

Powyższy cytat stanowi fragment przejmującego zeznania Elżbiety Gemzer złożonego w 1945 r. w Polskim Instytucie Źródłowym w Lundzie, dotyczącego pobytu w KL Ravensbrück. Ta urodzona w wielkopolskim Gostyniu Polka trafiła do obozu koncentracyjnego 13 września 1940 r., po czterech miesiącach pobytu w więzieniu na Montelupich w Krakowie, gdzie znalazła się po zatrzymaniu 11 maja. Powodem aresztowania była pomoc polskiemu więźniowi, któremu dostarczała paczki. W obozie przebywała do 28 kwietnia 1945 r., oznaczona numerem 4577, jako więzień polityczny, o czym świadczył czerwony trójkąt z literą: P, który musiała nosić wszyty na przedramieniu.

Do tego utworzonego w malowniczej dzielnicy miejscowości wypoczynkowej Fürstenberg niemieckiego obozu koncentracyjnego, od marca 1939 r. przewożono kolejne transporty kobiet. Wśród ponad 27 narodowości, stanowiących liczbę około 132 000 osób, które przeszły przez obóz, Polki były jedną z najliczniejszych grup, około 40 000. Wśród nich było wiele aktywnie działających kobiet, mających bogatą kartę działalności sprzed wybuchu wojny, ale i również potem, kiedy angażowały się w ruch oporu i odważne, aczkolwiek nielegalne inicjatywy. Przez Niemców określane były jako „fanatyczne Polki”. Ocalało z nich około 8 000.

Wyczerpująca praca, wyniszczające organizm głód, zimno i choroby, bestialskie traktowanie przez nadzorczynie, a także eksperymenty medyczne przeprowadzane na więźniarkach spowodowały, że w obozie koncentracyjnym Ravensbrück zginęło około 92 000 kobiet i dzieci różnych nacji. Wiele z nich uśmiercono w komorze gazowej. Zanim wybudowano ją na terenie obozu, wywożono więźniarki w inne miejsca, gdzie je zabijano, zarówno dwutlenkiem węgla, jak i rażono prądem. Uśmiercano również zastrzykiem fenolu. W 1943 r. postawiono pierwsze piece krematoryjne. Więźniarki, w dużej mierze dotyczyło to Polek, ginęły również w licznych egzekucjach, część z kobiet przybywało do obozu już z wyrokiem śmierci, zanim to jednak nastąpiło były eksploatowane poprzez pracę. „W czasie, gdy przybyłam do obozu, było w obozie mniej więcej 4200 kobiet, w tym około 500 Polek, które ciężko musiały pracować przy budowie dróg i domów urzędniczych, tak, że krew ciekła z rąk, z palców. Wieczorem, kiedy wracały zmęczone, urządzano im rewizję pończoch i bielizny. Nie wolno było wpuszczać majtek do pończoch, za dziurę w pończosze, a nie było czym cerować, otrzymywały karę 2 tyg. noszenia kotłów”. Kobiety zmuszano do najcięższych prac, także budowlanych, bez względu na wiek i stan zdrowia: ładowały i woziły piasek i cegły, przenosiły pięćdziesięciokilogramowe worki z cementem, ziemię, pracowały przy wyrębie lasów, używały kilofów. Towarzyszyło temu bicie, kopanie, wyrzucanie na mróz i oblewanie lodowatą wodą. To tylko niektóre metody dyscyplinowania i poniżania więźniarek przez nadzorczynie.

Do obozu trafiały również kobiety ciężarne, część z nich została zagazowana, a te które urodziły, często traciły dzieci zaraz po porodzie. Noworodki były zostawiane bez opieki w wydzielonym miejscu w bloku 11. Tam, na skutek zimna, chorób i niedożywienia umierały. Choć w obozie były kobiety, które mogły się nimi fachowo zająć, władze na to nie zezwalały. Starsze dzieci były uśmiercane lub kierowane do ciężkiej pracy. Wiele dzieci zginęło również podczas transportów ewakuacyjnych w 1945 r. Mimo to, kobiety z narażeniem życia starały się pomagać dzieciom w obozie, organizując pomoc na ich rzecz. W niedalekiej odległości od bramy obozowej natomiast, w wygodnych domach, mieszkały rodziny oficerów SS, kadry zawiadującej KL Ravensbrück. Ich żony i dzieci wiodły spokojny żywot u samych bram tego piekła.

Jednym z najbardziej znanych procederów, charakterystycznych dla wielu obozów, były eksperymenty medyczne przeprowadzane na więźniach. W obozie koncentracyjnym Ravensbrück poddano takim doświadczeniom 86 kobiet, w tym 74 Polek. Polegały one na wywoływaniu zakażeń, wprowadzaniu do ran bakterii i różnych brudnych przedmiotów oraz sprawdzaniu jak się goją przy zastosowaniu leków lub pozostawieniu ich bez ingerencji. Przeprowadzano na nich różnego typu operacje. Kończyło się to nierzadko śmiercią, trudno gojącymi się ranami i niedowładami kończyn. Traktowanie kobiet jako materiału doświadczalnego spowodowało nazywanie ich królikami.

Wbrew dramatycznej sytuacji kobiety nie poddawały się losowi, a obecność wielu aktywnych kobiet powodowała, że starały się czynnie działać w ruchu oporu. Różnorodne formy miały często charakter samopomocy koleżeńskiej. Przywołana wcześniej Elżbieta Gemzer podkreślała, iż często sama doświadczała pomocy koleżanek niedoli, jak również jej udzielała: „W obieralni przy kuchni miałam możliwość pomocy innym więźniarkom, oczywiście narażając się również. A więc podawałyśmy surowe jarzyny koleżankom z innych bloków. Wspólnie z koleżankami, które miały możliwość „organizowania” z kuchni aufzjerskiej (przez to nie krzywdziłyśmy innych więźniarek) przenosiłyśmy zwłaszcza chorym na tyfus, które koniecznie potrzebowały pomocy, jak również króliki, następnie transport, który wynędzniały wracał z Oświęcimia, różne gotowane potrawy (…). W ten sposób uratowało się życie wielu więźniarkom.”

W 1941 r. obok obozu wybudowano drugi, przeznaczony dla mężczyzn. W trakcie jego funkcjonowania przebywało w nim ponad 20 000 osób, w tym ok. 6 500 Polaków. Stworzono także obóz dla młodzieży: Jugendlager. W pobliżu Ravensbrück funkcjonowało również ponad 70 filii obozu, między innymi w Neubrandenburgu, gdzie podczas ciężkiej pracy i na skutek wycieńczenia umarło wiele Polek, pochowanych w masowym grobie.

Zeznanie Elżbiety Gemzer zostało złożone w Polskim Instytucie Źródłowym w Lundzie 6 grudnia 1945 r. stanowi jeden z cennych dokumentów odtwarzających w krótkim czasie po opuszczeniu obozu jego warunki. Jest to ważny materiał źródłowy. Dokument wraz z innymi relacjami polskich więźniarek przechowywany jest w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (śledztwo w sprawie prowadzi Okręgowa Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w IPN w Szczecinie) i został opublikowany w wersji oryginalnej na płycie CD, zawartej w zbiorze dokumentów: „Golgota kobiet. Relacje więźniarek Ravensbrück i innych obozów koncentracyjnych ze zbiorów Polskiego Instytutu Źródłowego w Lund”, Wstęp i wybór dokumentów Z. Stanuch, Szczecin 2020 r.

Tekst: Marta Szczesiak-Ślusarek, Oddziałowe Biuro Edukacji Narodowej IPN w Poznaniu

Bibliografia:

Kiedrzyńska W., Ravensbrück. Kobiecy obóz koncentracyjny, Warszawa 2019 r., passim.

do góry